Widziałem pięknego dzięcioła


Prowadzenie wakacyjnego dziennika, jako warunek zdania do drugiej klasy. Takie zadanie dostał 8-letni Michał mieszkający na warszawskim Mokotowie. Miał brzydkie pismo, dlatego nauczycielka kazała ćwiczyć kaligrafię. Codziennie miał zapisywać w zeszycie jedno zdanie.

To były słoneczne wakacje.. Wakacje 1939 roku.

Michał wywiązał się ze swego zadania. Jego notatki kończą się na dwóch datach – 16 i 17 września 1939 r. Nie ma przy nich żadnych informacji.
Autor tego dziennika żyje do dziś. Zeszyt również przetrwał wojenną zawieruchę, a to dzięki mamie p. Michała. Po jej śmierci syn znalazł teczkę pełną pamiątek ze swego dzieciństwa.
Dziś po 80 latach, zapiski ucznia ukazują się w formie książki, którą dopełniają malarskie ilustracje.

To poruszająca graficzna opowieść o pierwszych dniach wojny widzianej oczami dziecka… Dziecka wplątanego w konflikt dorosłych.


Pierwsze zdania z lipca to zapis wakacyjnej codzienności – spacery nad potok, do lasu, wizyta w kościele, obcowanie z przyrodą i bliskimi…
Wszystkie autentyczne zapiski małego Michała przedstawiono w formie reprintu. Włączone do książki przypominają o autentyczności zdarzeń i przeżyć małego chłopca, który nie był jeszcze świadomy zbliżającej się wojny.


Mały Michał spędzał wakacyjny czas w pensjonacie w Aninie, w domu na warszawskim Mokotowie, potem w willi z ogrodem na Żoliborzu i w Milanówku. To miejsca, gdzie powstawały wpisy do jego dziennika.

Gdyby usunąć daty z tych krótkich zdań, mogłyby to być zapiski współczesnego chłopca (który pominął oczywiście, aktywność przy komputerze i przed telewizorem). Sielskie wakacje, kontakt z naturą, zabawy z rówieśnikami, spacery z rodziną…. Tak było przez dwa miesiące...


1 września wszystko się zmienia. Rozpoczęła się wojna.

Mały Michał konsekwentnie zapisuje w zeszycie po jednym zdaniu. Zmienia się nastrój. Zmienia się świat dziecka. Chowałem się przed samolotami. Rzucili nas blisko bombę. Niemcy zajęli Milanówek.

Dziś dziennik, który miał być ćwiczeniami z kaligrafii zmienił się w poruszającą opowieść, która przypomina o okrucieństwie wojny. Wojny dorosłych, w której uczestniczą również dzieci.
Proste, krótkie zdania małego chłopca uzupełnione pięknymi ilustracjami tworzą niezwykłą, piękną graficznie i ważną książkę, którą warto przeczytać wraz z dziećmi.
A potem (albo przed) posłuchać historii Pana Michała Skibińskiego - TUTAJ

Polecam!


Komentarze