Coraz mniej na świecie babć, które pieką pyszne bułeczki i suszą zioła w kuchni... Babć, które kryją w sobie tajemnice, a wokół ich nóg plączą się koty... Świat zapełnia się babciami XXI wieku, które pracują (bo muszą..), chodzą do kosmetyczek i do Spa (należy im się!). Zabiegane, zmęczone... Szczelnie zapakowane w torebki zioła - kupują w hipermarketach ...
Miło jest poczytać kolejną książkę, która przywodzi na myśl lata dzieciństwa... Mojego dzieciństwa, w którym babcie i strychy odegrały znaczącą rolę :-)
Kot kameleon
tekst: Joanna Wachowiak
il. Emilia Dziubak
Wydawnictwo BIS, 2014
Natalia musi spędzić u swej babci na wsi"aż" dwa dni! Zwykle spędza u niej jeszcze mniej czasu, więc teraz jest dobra okazja by pobyć razem. Ale dziewczynka nie jest zachwycona.. Nie ma tu dzieci do towarzystwa i nie ma telewizora. A babcia Aniela jest jakaś dziwna i ten jej kot.. Blekot na widok Natalii zwykle ucieka...
W dodatku, zaraz po wyjeździe rodziców okazuje się, że tata przez pomyłkę pomylił bagaże. Torba pełna zabawek, książek i gier została w samochodzie. Dziewczynka zdana jest więc na towarzystwo babci i jej kota. A babcia Aniela to babcia wyjątkowa i naprawdę sympatyczna..
Jej kuchnia to miejsce pełne zasuszonych roślin, buteleczek i słoiczków. Zna się na ziołach, robi pyszne kakao, herbatkę z imbirem, piecze drożdżowe bułeczki i robi smaczne knedle.. W jej domu jest kominek i mnóstwo książek.. Ach.. Czy takie klimaty, które zachwycą nie jedną dojrzałą Czytelniczkę/Czytelnika są w stanie zadowolić Natalię, która do tej pory ceniła bardziej towarzystwo swej miastowej babci?
Jest jeszcze strych! Miejsce do którego zaprowadzi babcia Natalię. Mnóstwo tu pamiątek z przeszłości. Stare pudła pełne przeróżnych drobiazgów i zdjęć, stare walizki ... I lustro które ma do opowiedzenia nie jedną historię..
To właśnie tutaj dziewczynka znajdzie kawałek witrażowej lampy, którym niegdyś bawiła się jej mama. Gdy spojrzy przez kolorowe szkiełko - ujrzy zupełnie inną rzeczywistość.
Dzięki pobytowi u babci, wspólnym rozmowom, wspomnieniom ich relacje się zacieśnią Natalia innym wzrokiem spojrzy na swą babcię. A gdy pozna historię Blekota zrozumie jego dziwne zachowanie..
Czy babcia Natalii okaże się wiedźmą?
Pobyt Natalii u babci nie obfituje w jakieś niewiarygodne przygody.. Ot, rozmowy, wspomnienia, opowieści, wspólne robienie domowych mydełek, wizyta gości, wyprawy na strych i pyszne babcine potrawy i napoje. Kakao, herbatka z imbirem.. I ta MAGIA, która pojawia się nagle dzięki małemu szkiełku z przeszłości..
To opowieść o Prawdziwej Babci, przy której świat nabiera innych barw. I historia o MAGII która może zdarzyć się każdego dnia, wystarczy tylko uruchomić WYOBRAŹNIĘ.
To również podpowiedź dla nas, rodziców. Chcecie aby Wasze dzieci zaprzyjaźniły się bardziej z babcią/dziadkiem? Wywieźcie je na weekend do nich! Tylko nie zapomnijcie zostawić ich torby z zabawkami, tabletem w domu. :-)
Tak sobie myślę, że wielu rodziców podczas czytania z sentymentem wróci do lat swego dzieciństwa. Tak jak ja. Moje ściśle związane jest z BABCIĄ i ze strychami... Miałam szczęście do babci, która wspaniale opowiadała historie z przeszłości, śpiewała, mówiła wiersze zapamiętane z dzieciństwa.. Nikt nie robił lepszych pierogów i domowego makaronu! Pamiętam wielką stolnicę rozkładaną na stole w kuchni i wałkowanie ciasta. A potem ręce babci, szybko rach-ciach kroiły ciasto i powstawał pyszny, drobny, nitkowy makaron!
Były też wyprawy na strych w jej domu, by rozwiesić tam pranie.... Skrzypiące stare schody, gołębie gruchające na dachu.. W moim domu również był strych, gdzie lubiliśmy chodzić z bratem i naszymi sąsiadami. Było to miejsce nieodkryte do końca i tajemnicze. Tu dorośli gromadzili stare, niepotrzebne meble i rzeczy, tu rozwieszali pranie. Dla nas dzieci był miejscem wielu szalonych zabaw - w chowanego, w duchy... Ach... Gdy pomyślę ilu ciekawych przeżyć pozbawieni są moi synowie, trochę mi ich żal..
Były też wyprawy na strych w jej domu, by rozwiesić tam pranie.... Skrzypiące stare schody, gołębie gruchające na dachu.. W moim domu również był strych, gdzie lubiliśmy chodzić z bratem i naszymi sąsiadami. Było to miejsce nieodkryte do końca i tajemnicze. Tu dorośli gromadzili stare, niepotrzebne meble i rzeczy, tu rozwieszali pranie. Dla nas dzieci był miejscem wielu szalonych zabaw - w chowanego, w duchy... Ach... Gdy pomyślę ilu ciekawych przeżyć pozbawieni są moi synowie, trochę mi ich żal..
Ale tak to już jest... I tylko żal, że babciowych babć coraz mniej...
Rozmarzyłam się ... nie miałam szczęścia mieć babć i ominęło mnie odkrywanie tajemnic, zapachów i smaków. To musi być wspaniałe wspomnienie i pudełko ze skarbami na całe życie.
OdpowiedzUsuń