Pan Jaromir i arcyzłodziej

Powieści detektywistyczne dla dzieci wciąż robią wielką furorę wśród młodych czytelników. Wiem z doświadczenia, że takie książki potrafią być świetną zachętą do czytania. Wartka akcja, tajemnica do rozwikłania, to coś co sprawia, że zarówno chłopcy jak i dziewczęta potrafią porzucić na rzecz lektury telewizję lub komputer.

Pan Jaromir i arcyzłodziej. Powieść detektywistyczna
Heinz Janisch
przekład: Joanna Borycka – Zakrzewska
il. Ute Krause
Wydawnictwo BONA, 2013


Kolejna przygoda dwójki niezwykłych współpracowników z pewnością im się spodoba. Pan Jaromir wraz z lordem Huberem wyruszą do Wiednia, by odszukać skradziony z muzeum obraz.

Tym, którzy nie czytali pierwszej książki z tej serii (piszę o niej tutaj), pokrótce przedstawię obu bohaterów.

Lord Huber – detektyw w stanie spoczynku, uwielbia niezwykłe przypadki, a trakcie rozwiązywania spraw najchętniej korzysta z metody obserwacji i oraz myślenia dedukcyjnego. Jego wygląd może zmylić, bo ubiera się dość staromodnie. Przy sobie ma zawsze wielofunkcyjną laseczkę, która czasem zmienia się w aparat fotograficzny, mikrofon, walkie-talkie lub lupę. Jakie jeszcze inne sekrety kryje w sobie ten przedmiot - nie wiadomo.. Lord Huber to prawdziwy dżentelmen o nienagannych manierach.

Jego asystent, Pan Jaromir to gadający pies - jamnik, wielbiciel angielskiej prasy, którą czyta co rano doskonaląc w ten sposób język obcy. Na co dzień korzysta również z podręcznika „Angielski dla początkujących”.

Lord Huber i Pan Jaromir po przybyciu na miejsce, dowiadują się, że z wiedeńskiego muzeum skradziono słynny obraz holenderskiego mistrza. Dlaczego nie zadziałał alarm? Czyżby mieli tutaj do czynienia z prawdziwym mistrzem złodziei?

Bezradna policja liczy na pomoc detektywa. Lord Huber ze swoistym spokojem przystępuje do rozwikłania tej zagadki. Dzięki niesamowitej zdolności dostrzegania najmniejszych szczegółów, logicznemu myśleniu i oczywiście przy pomocy swojego towarzysza na czterech łapach uda mu się złapać złodzieja obrazu. Zanim jednak to nastąpi, czytelnik będzie musiał nieco się pogłowić. Tu nic nie jest tak oczywiste jakby się wydawało. Zachowanie lorda Hubera może nieco dziwić.Można by przypuszczać, że od początku wie kto jest przestępcą. Jednak najważniejsze są przecież dowody, dlatego detektyw zrobi wszystko by zdemaskować arcyzłodzieja.
Wytworny język, liczne wtrącenia w języku angielskim, oraz mnóstwo ciekawostek o stolicy Austrii to ogromny atut tej książki. W tej części, autor (nota bene mieszkający w Wiedniu) zaserwował młodemu czytelnikowi sporo informacji i ciekawostek o mieście, w którym toczy się akcja. Wraz z parą współpracowników zwiedzamy Wiedeń i poznajemy najciekawsze turystycznie miejsca. Wiedeńska Opera Państwowa, Pałac Schönbrunn, Prater z diabelskim młynem i mini kolejką, Naschmartk, Cafe Drechsler… Po lekturze czytelnik z pewnością zgodzi się z autorem - warto odwiedzić Wiedeń!

Pretekstem do wyprawy do tego miasta może być również zobaczenie obrazu, wokół którego toczy się akcja powieści. Nosi on tytuł Zabawy dziecięce i został namalowany w 1560 r. przez Pietera Bruegla Starszego. Można go podziwiać w wiedeńskim Muzeum Historii Sztuki. Jak zapewnia autor w posłowiu „Zabawy dziecięce są o wiele lepiej strzeżone, niż to przedstawiłem w historii. Nawet najlepszy złodziej jest bez szans!”.


W kolejnej części czeka nas wyprawa do Rzymu.Udamy się tam z lordem Huberem i Panem Jaromirem,  by rozwikłać zagadkę zaginionego manuskryptu.

- It’s a wonderful city! – mówi radośnie Pan Jaromir, gdy dowiaduje się o czekającej ich podróży.
My też chętnie wybierzemy się do Rzymu z tą niezwykłą parą współpracowników. Czekamy zatem na kolejną część ich przygód.

Komentarze