Oto książka o przyjaźni inna niż wszystkie. Zupełnie odlotowa.
Mój przyjaciel Stefan
tekst: Eva Lindström
ilustracje: Eva Lindström
przekład: Marta Wallin
Wydawnictwo Zakamarki, 2017
Mój przyjaciel Stefan
tekst: Eva Lindström
ilustracje: Eva Lindström
przekład: Marta Wallin
Wydawnictwo Zakamarki, 2017
To opowieść o Stefanie. Stefanie puszczyku, z którym bohaterkę tej historii połączyła przyjaźń. Stało się to zupełnie przypadkiem. Ot, poznali się pod sklepem spożywczym. Ona mu pomogła, on opowiedział o sobie. Okazało się, że do tej pory mieszkał gdzie indziej, występował w programach telewizyjnych ale teraz przeniósł się do miasta. Ma nową pracę, z której nie jest zadowolony i w sumie bardzo tęskni za domem, który opuścił.
Od tej pory będą się spotykać, rozmawiać, wspólnie oglądać telewizję, a potem Stefan zniknie z jej życia. Po jakimś czasie znów się spotkają w jego SZKOLE LATANIA U STEFANA. Tu na zajęciach u puszczyka ludzie uczą się trudnej sztuki unoszenia w powietrze. Nie każdemu się to udaje, ale są osoby, które zaledwie po dwóch lekcjach przelecą kilka metrów, tak jak Sylwia ze spożywczego.
Stefan pojawia się i znika w życiu naszej narratorki. Ma swoich przyjaciół, plany na przyszłość. Jednak, gdy dzieje się coś złego wraca do swej przyjaciółki. Wie, że zawsze może na nią liczyć. A i ona pod jego okiem zaczyna coraz lepiej radzić sobie z lataniem…
Choć chwilami absurdalna to i zupełnie odjechana historia, mówi o ważnych sprawach. O relacjach między przyjaciółmi. O wspólnym spędzaniu czasu, o wolności jaką dają sobie bliscy, o wsparciu i zaufaniu. O wymianie doświadczeń i o tym, jak dobrze mieć kogoś na kogo możemy liczyć w trudnych chwilach. A co najważniejsze przyjaźń nie opiera się na podobieństwach. Naszym przyjacielem może się stać ktoś zupełnie inny niż my sami.... Bo przyjaźń to też wymiana.
W naszym domu niedawno też zamieszkał niejaki Stefan. Młodszy przyniósł ze szkoły owies zasadzony w plastikowym pojemniku. "To jest Stefan" - powiedział. Stefan ma oczy i buzię i bardzo bujną fryzurę. Ups… miał.. Bo zaraz jak przybył do domu zajął się nim stylista, domowy fryzjer - kot Rudolf. Podobno teraz modne są krótkie fryzurki, więc Rudi nieco go „przystrzygł”.:-)
Komentarze
Prześlij komentarz