Ignaś Kitek Architekt


Czasem autorzy pod pretekstem książki dla dzieci, piszą dla dorosłych. Wiedzą przecież, że takie opowieści dla najmłodszych czytają rodzice. Sporo jest więc książek z przesłaniem dla nich. Tak jak historia o pewnym Ignasiu.

Ignaś Kitek, Architekt
Andrea Beaty
il. David Roberts
przekład: Łukasz Witczak
Wydawnictwo Kinderkulka, 2017




Mały Ignaś Kitek, to przyszły architekt. Już od małego szkraba przejawia niezwykłe zainteresowanie wszelkimi budowlami. Buduje wieże z pieluch, agrafek i kleju, łuki z naleśników i ciasta, a z gliny Sfinksa oryginalnych rozmiarów.
 „Kiedy skończył trzy lata,
 jego mama i tata już wiedzieli, 
że to mu nie minie. 
Zawsze bardzo wesoły wznosił z jabłek kościoły,
 Z modeliny wylepiał świątynie”. 





Nie wszyscy dorośli, tak jak jego rodzice doceniają jego pasję. Gdy Ignaś rozpoczyna naukę w szkole, zderza się z ponurą rzeczywistością. Jego nauczycielka stara się wybić mu z głowy „te bzdury” twierdząc, że zainteresowanie architekturą nie jest odpowiednie dla dziecka w jego wieku.

Każdego dnia chłopiec jest straszony uwagami w dzienniku. To sprawia, że się poddaje a szkolne życie upływa mu na nudnych lekcjach. Nauczycielka, która powinna go wspierać i kierować robi coś wręcz odwrotnego. Czytelnicy dowiadują się jednak, że jej zachowanie ma źródło w zdarzeniu z dzieciństwa... Teraz swoje lęki i obawy przelewa na uczniów...



Jednak sprawy przybiorą inny obrót, gdy w trakcie szkolnej wycieczki zawali się most, który odetnie drogę powrotną do domu. Ignaś Kitek – pomysłowy i kreatywny chłopiec, znajdzie na szczęście rozwiązanie tej trudnej sytuacji.
Wtedy nareszcie jego nauczycielka, pani Alinka zrozumie coś ważnego… Lepiej późno niż wcale...

 „Przekraczając znów potok, 
nagle takiego oto Pani Ala doznała olśnienia: 
Żadne nie dzieje zło się, kiedy mając lat osiem, 
Ktoś z uporem buduje marzenia”.



Po przeczytaniu tej krótkiej ale jakże bogatej w treść, wierszowanej historii pojawia się smutna refleksja i pytanie: Jak wiele pań Alinek jest w wokół nas? Mogą być nimi zarówno nauczyciele, skutecznie zabijający kreatywność, ale również rodzice, którzy nie traktują serio zainteresowań i pasji swoich dzieci.

Ta świetnie zilustrowana /niektóre strony na papierze milimetrowym/, mądra a zarazem dowcipnie napisana książka przypomina o czymś bardzo ważnym. Talent i pasja rodzi się wcześnie. Uczmy się je dostrzegać. Nikt nie jest za mały by poszerzać swą  wiedzę. Nigdy nie jest za wcześnie na kreatywne zabawy! Nie przeszkadzajmy dzieciom! Nie marnujmy talentów!

Już wkrótce kolejna książka z tej serii. Tym razem o Rózi inżynierce.

http://kinderkulka.pl/ksiazki/rozia-rewelka-inzynierka/



Komentarze

  1. Pół biedy, kiedy takie panie Alinki pojawią się w szkole - negatywny wpływ nastawienia nauczyciela można zniwelować, o ile tylko rodzice pozytywnie motywują dziecko i wierzą w jego pasje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz