52 tygodnie



Inicjatywa czytelnicza "52 książki" zyskała sobie wielu sympatyków. Proponuję wszystkim, którzy podjęli wyzwanie przeczytania 52 książek w roku, dopisanie do listy również tej pozycji... Nie tylko ze względu na tytuł. To książka nie tylko dla młodych czytelników, choć do nich głównie skierowana.
Jedno drzewo, jedna gałąź, 52 ptaki i zmieniające się pory roku...Autorka w prostych słowach snuje opowieść o przemijaniu i cykliczności przyrody.


52 tygodnie
tekst i ilustracje: Anne Crausaz
przekład: Anna Nowacka – Devillard
Wydawnictwo Widnokrąg, 2015


Tę książkę można czytać na wiele sposobów. Na plan pierwszy zdecydowanie wysuwają się ptaki, które na gałęzi jabłoni szukają schronienia. Poznajemy ich wygląd, zwyczaje...
Modraszka, rudzik, kowalik, kos, wilga, wrona...
Być może prosta kreska zachęci młodych czytelników do stworzenia własnych portretów ptaków?

52 dwa tygodnie i 52 pełne barw /bez względu na porę roku/ gatunki skrzydlatych gości jabłoni.  Każda karta w książce to ich portret. Choć są i takie strony, gdzie możemy zobaczyć tylko ....  pióra. Wiadomo - ptaki są bardzo płochliwe. Tu wrona wystraszona kulkami gradu odleciała poszukać schronienia.



Ten pięknie wydany album, to również opowieść o zmieniających się porach roku.
To 52 tygodnie z życia drzewa... Od zimy do zimy.
Pierwsze strony i pierwszy styczniowy tydzień. Sikorka modra huśta się na drzewie ogołoconym z liści... Owoc jabłoni w towarzystwie jednego brunatnego liścia. W kolejnym, deszcz zamienia się w szadź i spada na piórka rudzika, który nie odleciał do ciepłych krajów. Gałąź pokrywa się śniegiem, potem wypuszcza pierwsze pąki...


 Różowe pąki jabłoni podziwia makolągwa. Nadeszła wiosna a wraz z nią kolory.



Na jabłoni przysiadają ptaki znane i mniej znane. Muchołówka, podróżniczek, turkawka... Dzień, noc... Przemijanie... Letnie upały, dojrzewające jabłka... Zbliżająca się jesień...  Żółknące a potem opadające liście.. Coraz krótsze dni..
Drzewo przyobleka się w zimową szatę. Coraz mniej kolorów...  Tutaj czeczotka "puszy swoje piórka, zmagając się z zimnem".

Jedna gałąź i setki ptaków, które na niej usiadły stały się dla autorki pretekstem do ukazania zmian w przyrodzie. Ciekawa to lektura, po której aż chce się wyjrzeć przez okno. Nie macie drzewa za oknem? Żałujcie!

Komentarze