Strachy na Lachy

Dziad z worem... Czarna wołga... To moje strachy z dzieciństwa. Z tej książki, która jest zbiorem kilkunastu wierszy dowiecie się wraz z dziećmi, czego bali się nasi przodkowie.

Strachy na Lachy
tekst: Aneta Noworyta
ilustracje: Jolanta Marcolla
Wydawnictwo BIS, 2014

Kiedyś ludzie bali się wszystkiego, czego nie mogli racjonalnie wytłumaczyć. To właśnie zjawy i demony obwiniano za  choroby i niecodzienne zjawiska. Gdy ktoś zasnął w polu na słońcu a potem obudził się z bólem głowy i mdłościami - z pewnością był ofiarą POŁUDNICY! To ona siedząc mu na piersiach wywoływała te dolegliwości.

Duchy, zjawy i inne fantastyczne postacie zapełniają kolorowe kartki. Na ilustracjach nie wyglądają wcale tak groźnie, ale nikt nie chciałby pewnie spotkania ze strasznym Bobokiem, który ma wielkie i brudne cielsko oraz ogromne zęby. Podobno do tej pory w niektórych częściach Polski straszy się nim dzieci!

Rusałki, Bazyliszek, Baba-Jaga, Wodnik - dzieci znają ich z baśni i opowiadań. Ale założę się, że niewielu z nas słyszało o Bełcie, Dusiołku czy Kikimorze.Wierszowane portrety siedemnastu strachów to niezwykle ciekawa lektura, gdyż Autorka przy każdym wierszu zamieściła krótką informację na temat danej postaci.

Oto co czeka na Czytelników w środku książki:

Skąd się w ogóle wzięło powiedzenie "Strachy na lachy"?

"Słuchaj mamy! Bo jak nie,
Przyjdzie bobok i cię zje!"

 Rusałki zamieszkiwały zbiorniki wodne, lasy i łąki a ich taniec wabił ofiary.
Najbardziej aktywne były w maju.
 Bełt, to ten co lubił "bełtać", czyli  mieszać. Zgubiłeś się w lesie? To jego wina!
Słowianie topili marzannę by przywołać wiosnę i zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku.
 Brudny lecz zadowolony kocmołuszek - strach którego można było spotkać w stajni.


Ta książka to zaproszenie do świata legend i wierzeń Słowian. Świat to zapomniany, lecz wart poznania.
"Strachy na lachy" bawią i uczą. Trudno się ich bać. Jolanta Marcolla potraktowała fantastyczne postacie z przymrużeniem oka, tak by nie wystraszyć małych czytelników.

Dziś już nikt nie stara się by zjednać sobie przyjaźń domowych skrzatów, ale pewnie niejedna gospodyni domowa, byłaby zachwycona, gdyby wpadła do niej Kikimora i wyręczyła w kilku pracach domowych.

Komentarze

  1. Na blogu autorki można oglądnać śmieszny filmik o poszukiwaniu słowiańskich straszydeł.
    Www.anetanoworyta.blox.pl
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. jest to fajna książka
    .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz