Detektyw Miś Zbyś na tropie. Złoty Sokół Teksański

W kolejnej, drugiej części przygód Misia Zbysia, po długim i wyczerpującym śledztwie (o tym tutaj - klik), Miś Zbyś oraz jego wspólnik borsuk Mruk wybierają się na weekendową wycieczkę na Dziki Zachód!


Detektyw Miś Zbyś na tropie. Złoty Sokół Teksański
scenariusz: Maciej Jasiński
rysunki: Piotr Nowacki
kolor: Norbert Rybarczyk
Wydawnictwo Kultura Gniewu, 2014
seria: krótkie gatki


Zamierzają tam nieco wypocząć, ale widocznie taki los detektywa, bo ich odpoczynek to zaledwie kilka chwil spędzonych w pociągu. W pociągu, na który nagle napada zamaskowany bandyta i kradnie figurkę złotego sokoła Teksańskiego! Cóż... nie pozostaje im nic innego jak tylko zająć się tą sprawą. Natychmiast udają się do szeryfa, gdzie usłyszą historię o odkryciu cennej figurki, która miała zostać przetransportowana do muzeum.


Miś Zbyś i borsuk Mruk wyposażony w rewolwery na wodę (każdy z nich mieści pół litra!) wyruszają na poszukiwania. Najpierw postanawiają odszukać konia bandyty. Czy Wy już go widzicie? Tak, tak... palcem nieco w prawo na tej kolorowej rozkładówce... O! O tu ze stajni wystaje jego głowa! Ale ciii... Nie pokazujcie dzieciom, niech same znajdą wierzchowca bandyty.

Dzięki rozmowie z koniem (tak naprawdę to koń kaskader wynajęty do napadu) kolejny trop prowadzi ich do starej kopalni złota.. W drodze spotykają ponownie pewną krowę o uroczym imieniu MUSIA. ha! Pewnie bystry czytelnik domyśli się, że w takich historiach nie ma przypadków!


Potem wypadki potoczą się błyskawicznie, a na koniec czytelnicy dowiedzą się, do czego może doprowadzić NUDA. ("Codziennie od rana tylko trawa i przeżuwanie, trawa i przeżuwanie").

Jak więc widać kolejny komiks o przygodach detektywa Misia Zbysia przenosi małych czytelników na Dziki Zachód. Jest zamaskowany bandyta na koniu, szeryf, są rewolwery i dyliżans, stara kopalnia złota i indiańska wioska..... Jest śledztwo, pościg i kolorowe rozkładówki, na których dzieci mogą wypatrywać złodzieja.
Barwne ilustracje przyciągają wzrok małych czytelników, szkoda tylko, że litery w dymkach są tak mało czytelne i 6 -latek ma problem z ich odczytaniem. Poza tym Detektyw Miś Zbyś fajny jest i dobrze, że jest, bo komiksów dla najmłodszych nigdy za wiele.
Pozostaje nam zatem czekać na kolejne przygody dzielnej dwójki przyjaciół, bo że będą, nie wątpimy.

Komentarze