Wigilia Misia i Tygryska

„Wigilia Misia i Tygryska” to dwadzieścia cztery historyjki na święta Bożego Narodzenia – po jednej na każdy grudniowy dzień, aż do Wigilii.
Książka prezentuje się okazale i z radością powitaliśmy ją w naszym domu. Jesteśmy (niezrzeszonymi) fanami Janoscha, a szczególnie mój mąż, który zwykł pytać Młodszego wieczorem:

 - To co poczytamy? Może „Dzień dobry świnko?” (zamiennie z „Ach, jak cudowna jest Panama”?)

Wigilia Misia i Tygryska
Janosch
przekład: Emilia Bielicka
Wydawnictwo ZNAK, 2012

Oj, lubimy rozkosznie nieodpowiedzialnego Tygryska i jego przyjaciela Misia. Lubimy ciepło i humor tych opowieści. Autor sam ilustruje swoje poetyckie, pełne uroku i fantazji historie. Każda z nich niesie jakieś przesłanie i naukę, nie tylko dla małego czytelnika. Janosch w bardzo dyskretny sposób uczy dobroci, wrażliwości i tego co w życiu najważniejsze. 

„Wigilia Misia i Tygryska” to lektura dla nieco starszego czytelnika. Niech Was nie zwiedzie kolorowa okładka. To nie jest książka dla przedszkolaków, moim skromnym zdaniem. Co prawda Młodszemu świetnie się przy niej zasypiało, ale na to żeby zrozumiał o co w niej tak na prawdę chodzi, musi poczekać jeszcze parę lat.
Starszy słuchał z zaciekawieniem i pomimo, że każdy rozdział przeznaczony jest na jeden wieczór, to jak można się domyślić, czytaliśmy ich nieco więcej.

1 grudnia, na początku opowieści poznajemy Kacpra Gadułkę z Wodzisławia, który wędruje po świecie oddychając galaktycznym powietrzem. Życiorys Kacpra Gadułki jest bardzo ciekawy. Został wyrzeźbiony przez pewnego artystę, a ożywił go Anioł, który spadł z choinki. 
Kacper wędruje po świecie i szuka szczęścia, które za każdym razem ma dla niego inną postać. Raz są to pieniądze, raz przyjaciel a innego dnia będzie to grochówka. Ot, jak w życiu... 


Mamy tu całą plejadę postaci znanych z innych opowieści Janoscha. Jest Zając Pocztowy, który przechowuje w puszystym futerku świeży powiew z dalekich stron, przemądrzała Maja Papaja (tu zaręczona z Tygryskiem, w co nikt nie wierzy) oraz jej rodzice – pani Polankowa, która postanowiła, że zrobi kilkanaście Aniołów do domowej szopki i Leśniczy Polanko, którego najważniejszym zadaniem jest pilnować drzew w lesie i wybudować żłobek. 

Nie zabrakło oczywiście Misia i Tygryska, czekających z utęsknieniem na wigilijny wieczór i prezenty od... Niedźwiedzia Wigilijnego!
Ciekawą postacią jest też Kocur Mikesz – kawał łobuza, naciągacza, który krąży po okolicy szukając taniej kwatery u różnych osobniczek płci odmiennej. Ucieka zwykle, gdy damy oczekują dowodu miłości (materialnego: nowe futro itp). :-) 


Dzięki tej opowieści już wiem skąd bierze się śnieg. To Zima trzepie swą pościel! 
Co prawda tak było do niedawna, bo od kiedy wyszła za Pana Wiaterka, który zapowiada pogodę w TV, sytuacja nieco się skomplikowała... 
Jeśli chcecie wiedzieć jakie prezenty przyniósł Niedźwiedź Wigilijny wszystkim mieszkańcom i dlaczego leśniczy Polanko nie zbudował w domu żłobka, koniecznie przeczytajcie z dziećmi tę opowieść. Na pewno udzieli Wam się świąteczny nastrój.

Ta książka to niewątpliwa gratka dla miłośników Janoscha. Jest w niej ironia i groteska, trochę zadumy i mądrości życiowej, są świetne ilustracje autora i dużo więcej tekstu niż w innych. Wigilijna opowieść uczy wrażliwości, dobroci i współczucia. Świetnie się czyta wieczorami, gdy za oknem prószy śnieg. Polecamy!

zajrzyj do książki

Komentarze

  1. Janoscha mieliśmy Ach, jak cudowna jest Panama. Fantastyczna, bardzo miła książeczka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem fanką wielką twórczości Janoscha. Tej książki szukałam ostatnio w bibliotece. Mimo, że dostępna, w tajemniczy sposób zniknęła z półki. Na pocieszenie mamy zbiór opowieści o Misiu i Tygrysku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na pociechę coś pysznego" :-) - przypomniał mi się inny tytuł książki Janoscha. Znacie? Zawiera najlepsze przepisy z kuchni Misia i Tygryska! Polecamy również!

      Usuń
    2. Znam ze słyszenia, ale jeszcze w łapkach nie miałam i nie przeglądałam, a jestem fanką książek kulinarnych dla dzieci:)

      Usuń
    3. Chyba zaczynam nadużywać słowa "fanka":)

      Usuń
  3. Kocham styl Janoscha. Pomyśleć, ze mogłabym na niego nie trafić, gdyby Młody w czasach przedszkolnych nie poszedł do Pleciugi na "Dzień dobry Świnko" :)
    Co do tej książki, to mam podobne odczucia co ty :) Niedawno zaczęliśmy czytać to jeszcze raz, a i tak mam wrażenie, że te wszystkie siermiężne podteksty trafiają głównie do mnie ;) Zresztą to już w wielu miejscach bardziej przypomina "Cholonka..." niż Misia i Tygryska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było tak samo! Poznałam Janoscha w Pleciudze i ... pokochałam jego poczucie humoru a potem zaraziłam męża. Teraz wszyscy kochamy Janoscha! :-) pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz