Jaś i Małgosia



 
Jaś i Małgosia
Wilhelm i Jacob Grimm
tłumaczyła Irena Tuwim
ilustrował Edward Lutczyn
Krajowa Agencja Wydawnicza, 1987
(wydanie II)



Ile jest wersji tej bajki trudno zliczyć. Ja wychowałam się głównie na tej. To książka z mojego dzieciństwa, a ilustracje Edwarda Lutczyna, gdy na nie patrzę, przywołują wiele wspomnień. Mój egzemplarz gdzieś przepadł, ale niedawno udało mi się kupić na Allegro (dziękuję Wioleto!) kilkanaście książek z serii z Krasnalem. I tak zaczęliśmy czytać Młodszemu bajki, na których się wychowałam. Przyznam, że ich odbiór po latach jest zupełnie inny... Fajne jest to uczucie, gdy przewracam kartki i widzę ilustracje, w które wpatrywałam się będąc dzieckiem.

Do tej pory czytywałam Młodszemu bardziej "lajtowe" wersje tej bajki. Ot, dzieci zgubiły się w lesie, trafiają do Baby Jagi.
Ta jest nieco inna....

".. Dosyć mam już tej biedy! Musimy pozbyć się Jasia i Małgosi. Jutro raniutko wyprowadzimy ich do lasu.... Dzieci zostaną w lesie i nie znajdą drogi do domu... I po kłopocie". - mówi macocha do ojca dzieci już na początku bajki.

Czytam Młodszemu i patrzę na jego reakcję. Jest zdziwiony ale nic nie mówi, słucha. A ja czuję, że muszę mu wytłumaczyć postępowanie macochy. Po tych wszystkich książkach które wspólnie czytujemy, ta zaczyna się dość niecodziennie - rzekłabym :-)

Macocha z ojcem wyprowadza dzieci do lasu, ale Jaś wpada na pomysł i zaznacza drogę powrotną białymi kamykami. Wieczorem udaje im się z siostrą wrócić bezpiecznie do domu.


- A wy uprzykrzone bachory! Zaspałyście w lesie. Myślałam, że już wcale nie wrócicie do domu! - wita ich macocha na progu domu.
Nie pytajcie dlaczego słowo "bachory" zamieniam podczas czytania na... "wstrętne dzieciaki"...

Następnego dnia znów wyprowadzają dzieci do lasu, a Jaś nie ma już przy sobie kamyków. Zaznacza drogę kawałkami chleba, które niestety zjadają ptaki... Ciemna noc, dzieci są wystraszone.
/Młodszy przejęty/.

Ale nagle dostrzegają chatkę, wiadomo jaką!
/Młodszy już zadowolony. Wszystko jasne!/

I dzieci przystępują do .... jedzenia!
Ale nagle z chaty wychodzi staruszka i zaprasza dzieci do domu.
/Młodszy wie, że to podstępna wiedźma!/
Daje im jeść i kładzie do łóżek, lecz na drugi dzień już nie jest taka miła. Zamyka Jasia w klatce, a do Małgosi mówi:
- "Nie będziesz mi tu darmo pierników jadła!Będziesz nosiła twemu braciszkowi smaczne kąski do kojca, żeby utył jak gąska... Lubię takich małych tłuścioszków.."

A po kilku dniach czekania woła:
- Naniesiesz mi kocioł wody. Jutro ugotuję Jasia. Dosyć mam tego czekania!"
/Młodszy podniecony z wrażenia.
To nie na moje nerwy!/

Ale na szczęście sprytna Małgośka poradziła sobie z wiedźmą! ufff! Dzieciaki zabrały z domu staruchy mnóstwo kosztowności i udało im się wrócić do domu, gdzie czekał na nich tata. Macochę już dawno wypędził z domu (ciekawe dlaczego dopiero teraz??) i odtąd żyli sobie długo i szczęśliwie.

Ech...Te ilustracje! Cudne, prawda? Te pyzate buzie dzieciaków, a wiedźma - prawdziwa "Miss" wśród wiedźm! :-)
Ale co za pomysł, żeby dzieci z powodu biedy do lasu wyprowadzać! Kto to widział? No kto? Ja się pytam! :-)

Kolejną bajką z tej serii, którą czytałam z Młodszym był "Czerwony Kapturek" ale o tym innym razem.

Komentarze

  1. Pamiętam dokładnie ta książeczkę z dzieciństwa... ta wersję... tylko gdzieś się zapodziala ...
    Ależ sentyment mam do tej lektury...

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika, dawno mnie tu nie było, nie wiem, czy zdążę uzupełnić zaległości;) Tymczasem ściskam Was i życzę wszystkiego co najlepsze w 2013 roku
    majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :-) Wam też Wszystkiego Dobrego życzę!

      Usuń
  3. Pani Moniko:)

    Ależ mi Pani przypomniała! Ja mam tą książkę, tylko chyba muszę ją odkopać z półki u mamy! Poczytam ją z Maćkiem, może później z Piotrkiem wymienią się uwagami;)
    Swoją drogą - niezależnie od wersji - już od dzieciństwa zastanawiała mnie niemoc ojców w obliczu krzywdy ich dzieci:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że Piotrek i Maciek woleli by porozmawiać o Ninjago niż o Jasiu i Małgosi.. Ale może się mylę? :-)

      Usuń
  4. Ten Jaś to nie taka znów chudzina, co by trzeba tuczyć! ;) Nawet Grimmom się Lutczyn nie dał! Te pyzate buziaki! UWIELBIAM!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, wspomnień czar... w dzieciństwie bardzo lubiłam tę książeczkę :) Uwielbiam ilustracje Lutczyna :) Koniecznie muszę ją odkopać z biblioteczki z mojego dzieciństwa i przedstawić mojemu synkowi :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz