Zwierzyniec Państwa Sztenglów

Zwierzyniec Państwa Sztenglów
Vera ferra- Mikura
il. Jerzy Flisak
Wydawnictwo Dwie Siostry
seria: Mistrzowie Ilustracji


Autorka dedykuje tę książkę tym wszystkim, które martwią się, że wolno im mieć w domu tylko: jednego psa, jedną rybkę, jednego kota, jednego żółwia itd.
Rzeczywiście warto ją przeczytać małym miłośnikom zwierząt ale również tym, którzy nie potrafią odmawiać. Tym, którzy mają problemy z asertywnością.
Ta niesamowita i nieprzewidywalna historia, pełna zaskakujących sytuacji, spodoba się tym, którzy lubią absurdalny humor.

Opowieść zaczyna się w dniu ósmych urodzin Witka, na którego torcie palą się elektryczne świeczki – ostatni krzyk mody! Nagle ktoś puka do drzwi i okazuje się, że stoi za nimi jakiś obcy mężczyzna z prezentem dla Witka. Ten prezent to... mały żywy słoń. Witek i jego siostra Ania są oczywiście zachwyceni, rodzice nieco mniej... Okazuje się jednak, że słoń został skradziony z cyrku, dzieci odprowadzają go do właściciela i w nagrodę otrzymują...węża! Rodzice natomiast na pocieszenie po stracie słonia kupują im białą myszkę. Sąsiedzi Sztenglów nie zgadzają się aby w ich domu mieszkał wąż i wyganiają rodzinę Gdzie Pieprz Rośnie!
I tak za sprawą małego słonia, rodzina Sztenglów wyprowadza się do miejscowości Gdzie Pieprz Rośnie, gdzie każdemu jest radośnie! Tam zajmują opuszczony dom, poznają nowych sąsiadów, nie zawsze nastawionych do nich pozytywnie i z dnia na dzień ich zwierzyniec powiększa się.
Rodzice Ani i Witka to ludzie bardzo wyrozumiali, mili i uprzejmi ale zarazem mało asertywni. Z tej właśnie uprzejmości słuchają do trzeciej nad ranem gry na organkach i opowieści nowego sąsiada, przyjmują sześć kotów jako wyraz przyjaźni od sąsiadki, a na widok hipopotama którego przywozi im znajoma w prezencie są tylko...zaskoczeni. Jak można się domyślić cały ten zwierzyniec przysporzy im wiele kłopotów. No bo jak tu wyżywić wielkiego hipopotama! W całej tej historii to dzieci myślą racjonalnie i martwiąc się o los całej rodziny szukają możliwości zarobienia pieniędzy i pozyskania jedzenia dla zwierząt. Ich rodzice to dwie dobroduszne istoty, mało zaradne życiowo lecz bardzo kochające swe dzieci.

Uwielbiam w książkach absurdalny humor. Lubię nieprzewidywalne historie zarówno w książkach dla dorosłych jak i dla dzieci. „Zwierzyniec ...” jest historią przezabawną i absurdalną. A refleksja na temat asertywności nasunęła mi się już na początku, ciekawe czy Wam również?
:-)
Książka austriackiej autorki z ilustracjami polskiego grafika. Jerzy Flisak i jego prosta kreska – to lubię!

Komentarze