Dziewczynka ze srebrnym zębem

Pobyt w szpitalu w odpowiednim towarzystwie, może stać się wielką przygodą. Taką, którą pamięta się do końca życia.

Dziewczynka ze srebrnym zębem
tekst: Andrzej Marek Grabowski
ilustracje Anna Kaszuba-Dębska
Wydawnictwo Media Rodzina, 2016 

Ta książka to zaproszenie do przeszłości. Do szpitala z dawnych lat. Do czasów, w których nie było komputerów, tabletów, telefonów komórkowych. W niektórych tylko mieszkaniach ludzie mogli pochwalić się telefonem na kablu. Jednak jak podkreśla autor, czasy te wcale nie były nudne, a wręcz ciekawe, "bo dzieci bawiły się i przeżywały przygody nie na ekranie laptopa, lecz naprawdę – „w realu”. 
Siedmioletni Andrzej bardzo często choruje. Tym razem ląduje w szpitalu z podejrzeniem zapalenia płuc. Zapowiada się dłuższy pobyt. Wtedy wizyty rodziców odbywały się tylko w niedziele, a on nie wziął żadnych książek do czytania. To jednak okazuje się zupełnie niepotrzebne. W jego sali jest kilkoro dzieci, w tym 12 –letnia Anka ze srebrnym zębem. Dzięki niej pobyt Andrzejka w szpitalu zmieni się w niezwykłą przygodę. 

Szybko się zaprzyjaźniają. Dziewczynka nawet proponuje by tu w szpitalu, zostali rodzeństwem. Andrzej nie ma starszej siostry, więc z radością przystaje na tę propozycje. Potwierdzają to ... rytuałem braterstwa krwi.
"Ale wiesz, jak mamy być rodzeństwem, to musimy przeprowadzić rytuał braterstwa krwi. Dziewczynka ze srebrnym zębem spojrzała na mnie poważnie.
- A co to takiego?
- Indiański sposób. Przecinamy skórę i mieszamy krew. Chyba się nie boisz? - zapytała."

Anka pomimo swoich 12 lat wiele przeżyła. Jej opowieści to historie mrożące krew w żyłach. Na początku Andrzej podejrzliwie reaguje, ale ona ma na wszystko dowody – zdjęcia, wycinki z gazet. Jak więc nie wierzyć, że rodzina Anki kiedyś pracowała w cyrku, że wypuściła kiedyś tygrysa z klatki, a srebrny ząb to efekt pewnej potyczki z przemytnikami? 
Anka to niezwykła dziewczynka. Odważna, z głową pełną pomysłów. Można by pokusić się o porównanie jej do Pippi. Nosi przy sobie wytrychy, nie straszne jej nocne wyprawy na cmentarz, zwłaszcza że jej koleżanką jest córka grabarza. Mówi o sobie, że „przyciąga niezwykłe wydarzenia jak magnes, albo lep na muchy”. 
W szpitalu też nie będzie marnować czasu. Andrzej miał szczęście. Z taką przyjaciółką nie ma nudnych dni.
Szpitalne życie lat 60-tych…. Od tej pory wiele się zmieniło, ale dzieci wciąż tęsknią za domem, boją się zabiegów. Wciąż można spotkać niemiłe, lub smutne pielęgniarki i dzieci, które uprzykrzają życie innym małym pacjentom. W tej książce nasi młodzi bohaterowie biorą sprawy w swoje ręce. Buntują się i dają nauczkę prześladowcy - Siwemu. Odkrywają również sekret siostry zwanej PIĘKNĄ, która niestety okropnie się zachowuje… Samo życie...


Andrzej Marek Grabowski zadedykował tę książkę dzieciom, które leżą w szpitalach. To powieść z dreszczykiem, pełna niezwykłych przygód, ciekawych zwrotów akcji i humoru. Niech zatem zasila szpitalne biblioteczki, niech będzie fajnym prezentem dla wszystkich którzy muszą spędzić w szpitalu dłuższy czas. Perypetie małego Andrzejka i jego przyjaciółki z pewnością ubarwią im te chwile… 

I jeszcze jedno. Biorąc pod uwagę ostatnie zdania w książce należy podejrzewać, że niezwykła pacjentka Anka istniała naprawdę i teraz jest poszukiwana przez Autora – dorosłego Andrzeja, którego czytelniczki takie jak ja, znają z programu „TIK-TAK” i cudownych tekstów piosenek. A zatem: babcia Ania poszukiwana!


Komentarze

  1. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją, dzięki. W dzieciństwie kilka razy leżałam w szpitalu, w tym dwa razy dłużej i mimo, że miałam wówczas 7 i 9 lat bardzo dobrze pamiętam te pobyty. Pewnie dlatego, że nie było rodziców obok, szpital więc stawał się na całe tygodnie jedynym "domem". Miałam szczęście, bo za każdym razem trafiałam na przyzwoity personel i fajną ekipę rówieśników - spędzaliśmy m.in. tam razem Wielkanoc, polewając wodą pielęgniarki przechodzące pod oknem łazienki. W każdym razie wcale się nie dziwię, że Autor poszukuje swojej koleżanki z sali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szpital kojarzę jedynie z porodówką. W młodym wieku jakoś ominęły mnie "szpitalne przygody". :-)

      Usuń

Prześlij komentarz