Kret sam na scenie



To nie jest książka o zwierzętach. To książka o uczuciu, które zna wielu z nas. Trema – bo o niej mowa. Kto nigdy jej nie doświadczył?

Kret sam na scenie
Ulf Nilsson
il. Eva Eriksson
przekład: Anna Szmit
Wydawnictwo EneDueRabe, 2013







Sześcioletni chłopiec uwielbia wygłupiać się z młodszym bratem. Lubi go rozśmieszać śpiewając piosenki. W domu urządza specjalne występy. Sceną jest krzesło. Mikrofonem - łyżka. A publiczność? Zawsze zadowolona!

Jednak występ na szkolnej uroczystości to zupełnie co innego. Kiedy jego klasa organizuje przedstawienie z okazji święta wiosny, chłopiec czuje że nie da rady wystąpić na wielkiej scenie. Na szczęście pani nauczycielka rozumie jego obawy i przydziela mu bardzo łatwą rolę. Ma tylko wyjść na zakończenie i pożegnać publiczność w stroju kreta. Tylko tyle… Albo aż tyle…
Co zrobić, gdy już w trakcie próby chłopca ogarnia nieśmiałość? Pani dodaje mu otuchy ale to na nic...
Najgorsza jest noc przed samym występem. Chłopiec cały czas o tym myśli, nie może zasnąć. Martwi się o siebie i najbliższych. Bo przecież, gdy z jego powodu występ się nie uda, pani może stracić pracę!

 
A już radosne ćwierkanie rodziny przy śniadaniu jest stanowczo nie na miejscu! Zaraz trzeba iść do szkoły, a tu ból brzucha, czarna rozpacz i świadomość zbliżającej się porażki...

Cała klasa świetnie sobie radzi w trakcie przedstawienia. Mały kret siedzi w swym kopcu przed sceną i czeka na zakończenie
W pewnym momencie chłopiec ucieka z sali, pędzi do toalety a potem chowa się w szatni. Postanawia za nic w świecie nie wrócić na scenę!
Na szczęście odnajdzie go tam ktoś kto bardzo w niego wierzy. Ten ktoś doda mu odwagi i sprawi, że chłopiec wróci do sali, gdzie publiczność nie zauważyła jeszcze jego zniknięcia. Przedstawienie będzie miało nieoczekiwany finał! :-)

Historia dwóch braci jest mi bardzo bliska. Są trochę podobni do moich chłopców. Kiedy czytałam ją z Młodszym, on podsumował lekturę:
- A ja lubię występować na scenie! Wcale się nie boję!
Oby mu tak zostało. Bo trema, choć podobno mobilizuje i mało kto jej nie miewa, do przyjemnych uczuć nie należy.

Historię o lęku przed publicznym występem napisał Ulf Nilsson, szwedzki autor ponad 100 książek dla dzieci i młodzieży.  Zrobił to z odpowiednią dawką wrażliwości ale i humoru. To lektura, w której może przejrzeć się każdy z nas. Główne role odgrywają w niej co prawda dzieci, które bez pomocy dorosłych poradziły sobie z emocjami, ale u wielu starszych czytelników ta książka być może wywoła wspomnienie wielu szkolnych uroczystości, w których niezbyt chętnie brali udział. Niestety trema, nieśmiałość - to uczucia z których nie zawsze się wyrasta. A szkoda...

Na stronie wydawnictwa EneDueRabe, czytamy o autorze:

Ulf Nilsson - urodzony w 1948 w Helsinborgu. Jego książki są pełne ciepła, humoru, wyobraźni z domieszką autoironii. Tematy podejmowane przez Ulfa Nilssona mają charakter rozważań filozoficzno- egzystencjalnych podanych w bardzo przyjazny dla Młodych Czytelników sposób. Jeden z 18 członków Szwedzkiej Akademii Książki dla Dzieci. Laureat wielu prestiżowych nagród literackich, m.in. Nagrody Astrid Lindgren za całokształt twórczości oraz August Priset za Żegnaj, Panie Muffinie! (2002).


O ile autora nie bardzo znamy (bo tylko z dwóch książek) to autorka ilustracji dała nam się już poznać z wielu książek wydawnictwa Zakamarki (np. "Księżniczki i smoki"czy "Jak tata pokazał mi wszechświat") i bardzo wyjątkowej, wydanej w EneDueRabe - "Co za szczęście! Co za pech!".
Jej delikatny, pastelowy styl bardzo mi się podoba. Pasuje do historii, które ilustruje.

Szczerze zachęcam do sprawdzenia, jak poradził sobie nieśmiały kret na scenie!

A tak przy okazji:
Dziś Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci!
"Dobre książki dla dzieci, to takie
podczas czytania których rodzice się nie nudzą"!
 Tylko takich książek Wam życzę!

Komentarze

  1. Bardzo mi się ta książka podoba. Po pierwsze, uwielbiam ilustracje Evy Eriksson. Po drugie - opis lęku narastającego w głowie bohatera dzień przed występem jest tak sugestywny, tak wiarygodny, że aż mi brakło tchu. Byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem (przed maturą ustną prawie płakałam ze stresu) i po prostu czułam się w trakcie czytania, jakby to mnie czekał występ. Ale schowaliśmy, bo synek chciał czytać codziennie po kilka razy i mieliśmy dość ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A do mnie ta książka już jedzie! I jestem jej bardzo ciekawa! Uczucie tremy też doskonale znam, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkozaur/Maja - ja też wiem co to trema a wspomnienia ze szkolnych czasów - odpowiedzi na lekcji, apele itp. to TRAUMA!!!! Dlatego bardzo podoba mi się ta książka :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się "Kret sam na scenie" również bardzo podobał. Mądra i ładnie wydana opowieść.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz