Bartnik Ignat i skarb puszczy


Komiksy Tomasza Samojlika do szkół!!! To oczywiście mało prawdopodobne aby tak się stało, ale można pomarzyć...

Wiemy wszak z doświadczenia, że lektury (nie mówię o tych obowiązkowych) to zwykle książki, które są w szkolnej bibliotece w ilości egzemplarzy powyżej 10 szt. lub ich koszt nie obciąży za bardzo kieszeni rodzica. I tu może pojawić się problem, bo dobre komiksy kosztują nie mało.

Cóż... Pozostaje nam, rodzicom stworzyć Kanon Domowych Lektur Obowiązkowych. Niniejszym wpisuję tę książkę na naszą listę. 

Bartnik Ignat i skarb puszczy
tekst i ilustracje:Tomasz Samojlik
Wydawnictwo: Centrala, 2013


Jak powiedział w wywiadzie sam autor (link do całego wywiadu - klik):
„Bartnik Ignat i skarb puszczy” będzie komiksem uniwersalnym, dla młodszych i starszych – mam nadzieję, że każdy znajdzie w nim dla siebie coś ciekawego. Będzie to powrót do klimatów z „Ostatniego żubra”, a więc znów postaram się pokazać wycinek z historii Puszczy Białowieskiej. Punktem wyjścia tej opowieści będzie trzeci rozbiór Rzeczypospolitej i wielkie zagrożenie, jakie zawiśnie nad puszczą, która z lasu królewskiego stała się wówczas własnością carską. Będzie w tym komiksie sporo prawdziwych wątków historycznych, będzie też fantastyczna część fabuły, parę wzruszeń, przynajmniej jeden pościg i dramatyczny punkt kulminacyjny, a to wszystko podlane sosem z mnóstwa ciekawostek o życiu dawnych „leśnych ludzi”.


Tak jest w rzeczywistości. Starszy przeczytał komiks z wielkim zainteresowaniem. Z pewnością postać Łucji, która uciekła ze szkoły jest mu bardzo bliska. Ona też nie lubiła siedzieć w ławce i uczyć się o tych wszystkich strasznych rzeczach! Wojnach, rozbiorach, powstaniach.... O wiele przyjemniej jest biegać po lesie, łazić po drzewach... Albo czytać komiksy, które w przystępny i interesujący sposób opowiadają o naszej historii.



W puszczy czas płynie innym rytmem. 8-letnia Łucja ucieka z lekcji i siedzi na drzewie. Dziadek stara się ją wychowywać w duchu Rousseau, czyli pozwala biegać po lesie i poznawać świat taki jaki jest. Bartnik Ignat, żyjący w zgodzie z naturą, ma jak każdego dnia mnóstwo pracy "Pszczółki musze opatrzeć. Hubki naciąć. Grzybków na zupę nazbierać" - wzdycha o poranku.  A tu jeszcze  zrobiła mu się dziura w łapciach...
Tylko budnicy przy wypalaniu węgla martwią się losem puszczy. Dotarły do nich wieści, że puszcza to już nie Litwa, a carskie ziemie. Boją się carycy.


Rzeczywiście nad puszczą zebrały się ciemne chmury. Imperatorowa podarowała ten teren Generałowi Sobakiewiczowi.  Obdarowany nie jest zachwycony - nienawidzi lasu. Jednak wyrusza wraz ze swymi kompanami, obejrzeć swe ziemie.


Kiedy dowiaduje się, że gdzieś w puszczy znajduje się ukryty skarb, zrobi wszystko by go odnaleźć. Chciwy i zły generał Sobakiewicz oraz jego kompani staną się dla mieszkańców puszczy prawdziwym zagrożeniem.
"Dlaczego istnieją tacy źli ludzie?" - zastanawia się mała Łucja.




Na szczęście wszystko skończy się dobrze. Generał Sobakiewicz myślał, że to on rządzi w puszczy. Bardzo się jednak mylił. Jego chciwość zostanie ukarana.
Polecamy szczerze lekturę tego komiksu. Jak zwykle świetna kreska autora, wiedza przyrodnicza i historyczna podana w przystępny sposób, przyprawiona swoistym poczuciem humoru (zabawne odniesienia do współczesności) to gwarancja najwyższej jakości! Autor bardzo ciekawie pokazuje, jak wyglądało codzienne życie ludzi związanych z puszczą. Czytelnicy dowiedzą się np. na czym polegała praca bartnika i budników wypalających węgiel drzewny.
Dobrym pomysłem są przypisy na końcu komiksu, z których czytelnicy zdobędą najważniejsze informacje na temat czasów w jakich dzieje się ta historia. Nie zabrakło również wyjaśnień dotyczących Puszczy Białowieskiej a także wzmianki na temat Franciszka Karpińskiego (dziadka Łucji), który zamieszkiwał te tereny.  Poeta epoki oświecenia w swoich pamiętnikach pozostawił opis dramatycznych losów mieszkańców okolic Puszczy Białowieskiej tuż po trzecim rozbiorze Rzeczpospolitej.

Po tej lekturze dzieci z pewnością będą wiedziały, że BARTNIK  nie jest inną formą imienia Bartek i zapamiętają, że Puszcza Białowieska to nie jest taki zwykły las...

Komentarze

  1. Wiesz, ja osobiście nigdy nie przepadałam za komiksami. I jakoś też nigdy nie kupowałam komiksów dzieciom - przy wyborze książka czy komiks, zawsze wygrywała książka!. Jednak teraz czytam i czytam o kolejnych świetnych komiksach dla dzieci i nabieram ochoty, nie powiem ;)
    A jeszcze jak Ty polecasz ;) pozdrawiam m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wychowałam się na komiksach, ale te które teraz czytam, to zupełnie coś innego. Zdecydowanie polecam! Zacznijcie od tych Tomasza Samojlika. Z młodszymi chłopcami przeczytajcie "Norkę zagłady" albo " Ryjówkę przeznaczenia". Spodobają im się! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteśmy z Najstarszą świeżo po lekturze "Bartnika Ignata" i muszę z satysfakcją stwierdzić, że Samojlik się rozwija. "Bartnik" jest o wiele lepszy od "Norki" i "Ryjówki". W tamtych miejscami drażniły mnie puste dialogi. Tutaj wyszło wszystko o wiele zgrabniej. Ale masz rację, że jest dla trochę starszych dzieci.
    Podobnie jak Maja nie jestem fanką komiksów, wolę zwarty tekst, ale Tomasza Samojlika cenię sobie bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się w 100% z pierwszym zdaniem wpisu

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na przesyłkę z Bartnikiem:) Myślę, że nie doczekamy się Samojlika w szkołach, niestety. A taka np. Norka zagłady - cóż to byłby za znakomity punkt wyjścia do lekcji o ekosystemie, w tym także z aktywnym udziałem fanów Gwiezdnych wojen!:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie? Może gdzieś w Polsce znajdzie się kilku nauczycieli, którzy przyniosą jakiś komiks p. Tomasza na lekcje i przeczytają dzieciakom, chociaż fragmenty?

      Usuń
  6. A ja nawet do "Norki ...", mimo ciągłych, składanych samemu sobie, obietnic, nie dotarłem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, do NORKI to naprawdę warto zajrzeć! Trochę to inna NORKA niż ta, do której zajrzała Alicja, ale równie wyjątkowa :-)

      Usuń

Prześlij komentarz