Gdzie jest Pingwin?

Siedzę przed komputerem i nagle... czy to pingwin przebiegł przez ekran? Aaaa, teraz kolejny!
To pewnie efekt zbyt długiego przeglądania tej książki....

Gdzie jest pingwin?
tekst: Sophie Schrey
il. Chuck Whelon
tłumaczenie: Regina Kołek
Wydawnictwo IUV 2013

Poznajcie rodzinkę pingwinów, która uciekła z zoo! Jest wśród nich nieśmiała Dygotka i Brian, który świetni odczytuje mapy. Zuchwały łobuziak Hugo i Irokez, który lubi robić szalone rzeczy. Jest Dzidzia, Śnieżynka, Arnie, Gwiazdor, Amelia i Kropeczka. Oni wszyscy postanowili wrócić do swojego domu na Antarktydzie.
A że to niezły kawał drogi, mają po drodze wiele przygód. 
Ta zabawna książka obrazkowa to siedemnaście niezwykle kolorowych i zaludnionych rozkładówek. Na każdej z nich, zadaniem czytelników jest odszukanie dziesięciu pingwinów, które nie chadzają wszędzie razem. O nie! Taki Irokez na przykład, uwielbia jazdę na deskorolce, a Hugo zawsze ustawia się w kolejce po jedzenie.

W drodze na Antarktydę pingwiny odwiedzają najpierw centrum handlowe, gdzie robią zakupy przed podróżą, potem trafiają na bal przebierańców, do nawiedzonego domu, nad jezioro, do restauracji, do parku wodnego kręgielni i muzeum a nawet lądują w kosmosie! Odszukanie wszystkich pingwinów w każdym z tych miejsc to nie lada wyzwanie, nawet dla dorosłego czytelnika. Przyznam, że ja dostałam lekkiego oczopląsu. Na początku, gdy patrzę na te wszystkie ilustracje mam ochotę zakrzyknąć: Ich tutaj nie ma!!
Jednak są. Czy to w muzeum czy nad jeziorem, w kosmosie, czy w kręgielni,  wśród setek ludzi, czasem dziwnych istot i detali ukrywają się zwariowane pingwiny.
Ilustrator miał pewnie sporo zabawy przy zaludnianiu stron tej książki.
Wyszła z tego zabawna, soczyście kolorowa, ćwicząca spostrzegawczość i .... cierpliwość książka, która może być fajnym prezentem świątecznym jak i przedświątecznym. Bo wyobraźmy sobie taki scenariusz:
24 grudnia, dzieciaki nerwowo przebierają nogami czekając na pierwszą gwiazdkę i co chwila pytają: Kiedy, kiedy przyjdzie Święty Mikołaj? Tymczasem Wy wręczacie im tę książkę i w domu zapada błoga cisza!




Starszy i Młodszy bardzo szybko odkryli, że na końcu książki znajdują się odpowiedzi, ale obiecali z nich (póki co) nie korzystać. Gdy już uporają się z każdym zadaniem czekają na nich pytania dodatkowe.Takich zadań można wymyślić dziesiątki, więc jeśli Wasze dzieci wkręcą się w zabawę z pingwinami, ta książka zapewni im wiele godzin rozrywki!

Komentarze

  1. Dzięki za tę książeczkę! Jest rewelacyjna :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze: estetyka ani typografia mnie nie powalają (uwaga: eufemizm), za to wskazówka odnośnie praktycznego wykorzystania tej książki w dniu 24 grudnia i owszem:)
    A przy okazji dowiedziałam się o istnieniu wydawnictwa IUVI Obejrzałam ich ofertę. Pasuje typowy blogerski komentarz: "to raczej nie dla mnie":P (kim jest Niall Horan, u licha?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momarto, o tym że wybrednaś TY wiem od dawna. Aby Cię powalić trzeba nie lada grafika! :-) A Niall Horan to chyba jakiś kociak nastolatek - wygoglowałam sobie, bo też nie znam gościa :-)

      Usuń
  3. Po przekartkowaniu wczoraj w empiku, mam podobne odczucia co Momarta. To chyba wina polskiego wydawcy. Angielskie wydanie wygląda lepiej: http://www.amazon.co.uk/Wheres-The-Penguin-Buster-Activity/dp/1780551223/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1387702908&sr=8-1&keywords=Sophie+Schrey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o nasycenie kolorów? Polskie wydanie "poszło w czerwienie" jak widzę. Rzeczywiście bardziej podoba mi się to angielskie... Bardziej stonowane kolorystycznie.

      Usuń
  4. Cieszę się, że nie jestem jedyna, której ta estetyka w książce nie zachwyca ( bo do tej pory same zachwyty o pingwinach czytam;) pewnie i tak kupię ją kupię, bo moje dziecko uwielbia takie poszukiwawcze książki, ale dla mnie za pstrokate to to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... moje chłopaki nie przejęły się pstrokacizną i z zachwytem przeszukują strony w poszukiwaniu pingwinów :-)

      Usuń

Prześlij komentarz