Książka wszystkich rzeczy

„Nieszczęśliwe dzieci mają prawo być zuchwałe”

Wystarczył mi jeden wieczór, by poznać historię 9 –letniego Thomasa, który planował BYĆ SZCZĘŚLIWYM, gdy dorośnie. Gdy miał kilka lat, BYCIE SZCZĘŚLIWYM utrudniał mu jego ... ojciec.
Ta wzruszająca i przejmująca książka na długo pozostanie w mej pamięci.

Książka wszystkich rzeczy
Guus Kuijer
tłumaczenie: Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo Dwie Siostry, 2012



Zdecydowanie nie jest to książka wesoła, i nie jest to książka o sielankowym dzieciństwie. Ale czy wszystkie książki dla dzieci takie właśnie muszą być?

Dziewięcioletni Thomas ma kochającą matkę, lecz całą rodzinę terroryzuje surowy i bogobojny ojciec. Wrażliwy chłopiec widzi i czuje więcej niż jego rówieśnicy. Pisze własną książkę, dostrzega piękno w starszej od siebie koleżance, która ma … drewnianą nogę.
Jego starsza siostra, która chodzi do gimnazjum, wciąż tylko chichocze i zdaniem Thomasa „jest głupia jak but”. Ale to tylko pozory. Margot po prostu maskuje swoje emocje...

Wiara w Boga sprowadza się w rodzinie Thomasa do niedzielnych wizyt w kościele (chodzi się tam pieszo bo wg ojca „Bóg nie chce aby w niedziele kursowały tramwaje”), modlitw i czytania Pisma Świętego w trakcie posiłków. Ojciec chłopca kieruje się w życiu, zasadą „Zadanie mężczyzny polega na tym, że prowadzi i kształtuje żonę i dzieci. A gdy ci nie są mu posłuszni, nie pozostaje mu nic innego jak podjąć bezwzględne kroki. Tak (wg niego) nakazuje Prawo Boże.” Według niego jest tylko jedna prawdziwa książka na świecie – Pismo Święte. Inne napisali grzesznicy...
Ojciec karze, więc chłopca za byle głupstwa, odmierzając razy drewnianą łyżką na gołą pupę... Mamie, która często staje w obronie syna, również nie szczędzi uderzeń w policzek, na oczach dzieci....
Ojciec Thomasa to typowy fanatyk religijny, „tchórz, który chowa się za plecami Boga”..

To książka o przemocy domowej, fałszywej religijności. To również historia wrażliwego dziecka, które nie może pojąć jak Bóg może zgadzać się na to, co dzieje się w jego domu. Nic dziwnego, że Thomas zaczyna wątpić w jego istnienie.. Rozmawia z nim w myślach, zadaje pytania..

„Bóg jednak milczy we wszystkich językach. Aniołowie próbowali osuszyć swe łzy, ale ich chusteczki były już tak mokre, że nawet na pustyniach zaczęło padać.”

Do Thomasa jednak zaczyna przychodzić …. Jezus, z którym chłopiec ucina sobie kumpelskie pogawędki. Jezus przedstawiony jest dość oryginalnie. Mówi np. do chłopca:
„Nigdy więcej nie pozwolę się przybić do krzyża, koniec, kropka. Mam tego dosyć”.
Kiedy chłopiec zaprzyjaźnia się z sąsiadką zza ściany, o której dzieci mówią że jest czarownicą, jego życie zaczyna się zmieniać. Pani Amer odegra bowiem znaczącą rolę w tej opowieści.

Wiesz, kiedy zaczyna się szczęście? Wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać” – mówi do niego pewnego dnia.

Rzeczywiście, gdy przestajemy się bać (czegokolwiek) -  bierzemy sprawy w swoje ręce. Tak jak kobiety z tej książki – Margot, Mama, ciocia Pia i sąsiadka – Pani Van Amersfoort. To może doprowadzić nas do szczęścia!

Nie można milczeć, nie można zgadzać się na przemoc, wiara w Boga to nie tylko chodzenie do kościoła i czytanie Pisma Świętego... O tym wszystkim zapomniał lub nie chciał pamiętać ojciec chłopca. A może nikt mu tego nie uświadomił?

Wiem, że jej lektura może budzić wiele emocji. Od zachwytu po zdziwienie i oburzenie. Każdy ma prawo do własnej opinii. Mnie zachwyciła, chwilami rozbawiła i wzruszyła....

Czy książka, która dotyka tematu przemocy domowej i źle pojmowanej wiary w Boga, jest odpowiednia dla mego 10–latka? Przyznam, że jeszcze się nad tym zastanawiam...

Chcę żeby moje dzieci ją kiedyś przeczytały. Na stronie wydawnictwa jest informacja, ze książka skierowana jest do czytelników w wieku 9+. Ale myślę, że to rodzic musi zdecydować czy ich dziecko jest już gotowe na tego typu lekturę.
Książka porusza trudne tematy i wierzę, że nie każdy może mieć ochotę ją przeczytać. Jednak dla mnie to książka piękna i ważna, i polecam ją szczerze.
Jej autorem jest holenderski pisarz książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych. W 2012 roku otrzymał najważniejszą światową nagrodę w dziedzinie literatury dziecięcej, przyznawaną za całokształt twórczości – Astrid Lindgren Memorial Award.

„Uhonorowany Guus Kuijer podczas uroczystości w sztokholmskiej Filharmonii opowiedział publiczności, jak zareagował na wiadomość o nagrodzie. Telefon do Holendra wykonał w tej sprawie przewodniczący jury ALMA.

Guus Kuijer podczas krótkiej rozmowy oznajmił, że czuje się niezwykle zaszczycony honorami, ale wybiera się właśnie do dentysty. Na ceremonii, gdzie obecna była także minister kultury Lena Adelsohn Liljeroth, ostrzegł, by nigdy nie lekceważyć wizyt u dentysty. „Ten bowiem może się rozzłościć i zrobić ci krzywdę" – mówił Kuijer.”


źródło i więcej: tutaj

To pierwsza wydana książka tego autora w Polsce. Przyznam, że czekam z niecierpliwością na kolejne. Bo... lubię takie!

Komentarze

  1. "Lubię takie", ale czy dziecko polubi? Oto jest pytanie! Ja zadawałam je sobie przy okazji wspólnej ze Starszym lektury książki Beręsewicza "Czy wojna jest dla dziewczyn". Ostatecznie wyszło znacznie lepiej, niż myślałam. Dzieciom trzeba dawać szansę:)
    Na marginesie, nie wiem czy widziałaś jakie emocje wywołała ta książka w małej społeczności blogerskiej? Po dwóch stronach stanęły Pani Zorro oraz autorka Czytanek-Przytulanek. Linia podziału łatwa do przewidzenia. Intuicyjnie ustawiam się po stronie Pani Zorro (wszak nie czytałam jeszcze tej książki); Ty zdaje się też po tej samej stronie barykady?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, zapomniałam... Książkę "Czy wojna jest dla dziewczyn" Starszy sam przeczytał w II klasie. Podobała mu się.:-)

      Usuń
  2. Tak, wiem, że reakcja dziecka na tę książkę może być zupełnie inna niż moja. Pytanie jakie pojawia się u mnie to: kiedy dać mu ją do przeczytania, aby ZROZUMIAŁ? Jeszcze nad tym myślę, a książkę daję do przeczytania mężowi z hasłem "lektura obowiązkowa". :-)
    Wiem o emocjach blogerów... Każdy ma prawo do swojej opinii, oby tylko była prawdziwa. Bo rzeczywiście, cukierkowe i przesłodzone opinie nie mają sensu. Książka jak muzyka. Jednemu może się spodobać, innemu nie. U kogoś poruszy strunę wrażliwości, innego oburzy. Wybór należy do nas.... Ciekawa jednak jestem Twojej opinii :-) pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie chyba nie przeczytam, bo Starszy raczej za młody, a sama nie mam kiedy. Pominę już milczeniem to, że w ostatnim miesiącu napadł mnie szał kupowania książek dla dzieci (z aktualnej kategorii wiekowej:P) i budżet może takiego nadprogramu nie wytrzymać(

      Mam wrażenie, że dzieci zupełnie inaczej niż dorośli rozumieją tego rodzaju treści i z powodzeniem są w stanie poukładać je sobie w głowach, choć może i na razie umknie im połowa niuansów. Chyba jednak nie powinny zostawać z tego rodzaju lekturami same (co u Was chyba nie grozi).

      Usuń

Prześlij komentarz