Pan Brumm wybiera się na wycieczkę

Bardzo lubię poczucie humoru autora historii o Panu Brumie. A ostatnia przygoda tego niezbyt rozgarniętego niedźwiedzia wydaje mi się najlepsza ze wszystkich, które do tej pory czytaliśmy. Tym, którzy jeszcze nie znają żadnej z tych książek śpieszę donieść, że wiele stracili. Pan Brumm to nieco gapowaty niedźwiedź, który wciąż wpada w tarapaty, ale oczywiście zawsze świetnie radzi sobie w każdej sytuacji, a śmiechu przy tym młodzi czytelnicy (i nie tylko) mają co nie miara.
Kolejne książki opowiadają o tym, co robił konkretnego dnia tygodnia Pan Brumm.

Pan Brumm wybiera się na wycieczkę
tekst i il. Daniel Napp
przekład: Elżbieta Zarych
Wydawnictwo Bona, 2012


Tym razem dowiadujemy się co Pan Brumm robił zawsze w środę. Otóż on i jego przyjaciel Borsuk oraz nieodłączna mała, złota rybka o wdzięcznym imieniu Kaszalot wyruszają na wycieczkę w góry. Pan Brumm niczym Kubuś Puchatek wybierający się na ekspedycję, spakował do swego wielkiego plecaka rzeczy, którego jego zdaniem są niezbędne podczas wyprawy. Na samym szczycie znalazło się oczywiście miejsce na słój z Kaszalotem!  

Wyprawa jest doprawdy ekscytująca, zwłaszcza że Pan Brumm zabrał omyłkowo z domu mapę świata zamiast właściwej, a do plecaka włożył jak widać wiele rzeczy, lecz zapomniał namiotu i prowiantu. Ale nic to. Pan Brumm jako wytrawny przewodnik górski jest przygotowany na wszystko! Udaje im się szczęśliwie wrócić do domu, a nawet przy okazji znaleźć zagubioną owcę Ryjka. Jak wiadomo Pan Brumm wyjdzie cało z każdej opresji, bo grunt to nie tracić nadziei.



Znakomite ilustracje w tej opowieści to osobna historia. Przywodzą na myśl książki Svena Nordqvista o Pettsonie i Findusie, w których najlepszą zabawą jest odnajdywanie drugoplanowych postaci.
Zaśmiewaliśmy się całą rodziną podczas czytania i oglądania tej książki. Już na wstępie naszą uwagę zwróciło otoczenie domu niedźwiedzia. Jest dość oryginalne tak jak i jego właściciel. Olbrzymia dynia w ogródku z wpiętym medalem, i bałwan z poprzedniej zimy, schładzany nawiewem z wentylatora. Młodszego zainteresował własny automat do cukierków przymocowany do kamiennego murka. 
Wyszukiwanie śmiesznych sytuacji i zabawnych postaci to świetna zabawa. Pies pasterski szczekający przez megafon, mała owieczka w piżamce i ze smoczkiem, inna w papilotach, kret koszący trawę, żaby grające w rugby, jakiś żuczek przemierzający kałużę na liściu... Duża dawka humoru gwarantowana!
A dodatkowo na małych czytelników czeka jeszcze zadanie. Na początku książki autor zadaje pytanie: Co należy włożyć do plecaka, idąc na wycieczkę?
Młodszy oczywiście niczym Pan Brumm zabrałby nawet konewkę i deskę do prasowania:-)
Jak na wycieczkę to tylko z Panem Brummem - polecamy!

Komentarze