Łukasz i kostur czarownicy

Zawsze mam dylemat jak opisać, polecić książkę, która baardzo mi się podoba? Im bardziej mi się podoba, tym trudniej coś napisać. Tak mam... „Łukasza...” mi polecono, a ja sceptycznie do niej podeszłam, gdy przeczytałam opis na okładce, i jeszcze te 360 stron!

Łukasz i kostur czarownicy
Piotr Patykiewicz
Wydawnictwo BIS



„To miały być piękne wakacje w Chorwacji… Niestety zamiast tego Łukasz musiał spędzić lato w podgórskim miasteczku u starej ciotki Wandy. W dodatku w pociągu skradziono mu plecak. Czekało go więc lato bez komórki, bez komputera, a nawet bez prądu, bo ciotka okazała się większą dziwaczką, niż przypuszczał. A wiele wskazywało na to, że jest również czarownicą. Miało to jednak także dobre strony, bo czasem i Łukasz mógł skorzystać z czarodziejskiej mocy. Stało się to szczególnie istotne, kiedy wyszło na jaw, że mieszkająca w sąsiedztwie sympatyczna Julka potrzebuje pomocy”.


Temat dość oklepany, można by rzec. Wakacje zapowiadają się fajnie, nagle zmiana planów, wyjazd do nielubianej babci lub cioci... A potem okazuje się, że to były.... CUDOWNE WAKACJE.

Czym może zaskoczyć nas autor? Okazuje się, że może i to bardzo! Książkę czytałam codziennie przed snem synowi. Oczywiście tradycyjnie (jak to bywa w przypadku świetnych książek) Starszy odmawiał pójścia spać, dopóki nie doczytam do końca rozdziału, albo nie okaże się co, jak i gdzie... A ja ulegałam, bo sama byłam ciekawa jak 12-letni Łukasz poradzi sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł. Przez ponad 350 stron autor zaskakiwał nas, trzymał w napięciu, bawił a nawet intrygował. A to za sprawą ciekawych zwrotów i sformułowań, które przewijają się przez strony książki. Rejterada, kontenans, landszafcik, ukontentowany, rychło.. Jestem ciekawa czy był to zamierzony zabieg mający na celu przypomnienie tych wychodzących z użycia wyrazów, czy też autor rzeczywiście używa ich na co dzień?


Nie przeszkadzało nam to specjalnie w lekturze, a wręcz było dodatkowym plusem. Poza tym książkę czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Ma jednak jedną wadę.. Brakuje w niej ilustracji! Takich malutkich chociażby, czarną kreską. Starszy co chwilę zaglądał mi przez ramię oczekując ujrzenia starej ciotki Wandy z jej tajemniczym kosturem, skrzata, golema czy lecących na miotle czarownic. Bo postacie w tej książce są doprawdy ciekawe! Cóż.. trzeba było zdać się na wyobraźnię.

Książka Piotra Patykiewicza jest nie tylko książką przygodową, to książka o odwadze, odpowiedzialności, przyjaźni, miłości i poświęceniu. Znajdziecie w niej cały wachlarz tematów od problemów nastolatków, alkoholizmu w rodzinie, ciekawych górskich opowieści i legend, po spotkania z czarownicami i skrzatem.
Zdecydowanie polecam swojskie czarownice, skrzaty i powieść pełną magii jaką jest „Łukasz i kostur czarownicy”. Co tam Harry Potter! Musi sobie poczekać. My na razie czekamy na dalszą część przygód Łukasza.

Książka znalazła się w najnowszym rankingu 3 ulubionych tytułów Starszego. Razem z Kapitanem Majtasem i Tsatsikim. Kolejności nie zdradzę. Nie zostałam upoważniona. :-)


Tych, którzy książkę przeczytają zachęcam do głosowania w konkursie na Najlepszą Książkę na Wiosnę, w kategorii - książka dla dzieci.

Komentarze